To
opowiadanie nie należy do wysoce rozbudowanego grona słodkich historii miłosnych.
Wyłamane spod prawa może początkowo zaintrygować, bądź zniechęcić potencjalnego
czytelnika. Nie jest to klasyczny horror, choć można odnieść takie wrażenie w kilku,
dość drastycznych, momentach.
Nic
nie ukrywam i przyznaję się bez bicia, że do powstania Cieni Śmierci w znacznej
mierze zainspirowała mnie twórczość Stephena Kinga. Opisuje on w swoich powieściach
ludzi normalnych z licznymi wadami i problemami. Nie ma tam miejsca na idealnych
bohaterów rodem z okładki najnowszego wydania żurnalu o modzie.
Moje
opowiadanie obejmuje raczej świat nastolatków, a że sama do niego należę, nie obędzie
się bez lekkiej idealizacji, lecz nie do przesady.
Niech
nikt nie zdziwi się, kiedy w znacznej części opowiadania dominować będą ‘ci źli’.
Drogi
Czytelniku, kiedy żeglowałeś po bezkresnych wodach internetu, zacumowałeś po tej
ciemniejszej stronie. W momencie czytania tych słów, dociera do ciebie beznadziejność
zaistniałej sytuacji. Teraz od Ciebie zależy, czy weźmiesz nogi za pas i popłyniesz
dalej ku słodkim opowiastkom do poduszki, czy zostaniesz ze mną. Początkowo może
wydać się strasznie, może nawet obrzydliwie. Niewątpliwie ujrzysz rzeczy, o których
normalny człowiek wolałby zapomnieć, ale po jakimś czasie zobaczysz, że ja nie gryzę.
Burzliwy początek zastąpią uwielbiane przez tłum dialogi i opisy (nie)codziennych
zdarzeń.
Jednak
nie musisz się martwić. Nutka melancholii będzie ciągnąć się za moim tworem, jak
tytułowy Cień. Tyle postaram się obiecać.
O
czym jest historia? Sama do końca nie wiem. Jestem świadoma, że miejscami ‘lekko’
przesadzam, jednak ma to swój głęboko ukryty cel. Nie chcę, żeby to opowiadanie
było jednym z tych, które przeczytasz, wiedząc, że jest przeciętne, ale zaglądasz
dalej z czystej ciekawości, żeby po roku odrzucić je w bezkres zapomnienia. Nie.
Chcę
pokazać niektóre ludzkie problemy. Młodzi ludzie zamknięci w swoim własnym świecie,
do którego już dawno nikt poza nimi nie ma wstępu. Dorośli w obliczu nałogów, rujnujących
ich życie. Zagubieni, szukający swojej własnej drogi do szczęścia w złym miejscu
i złym czasie.
Nie
wiem, czy wyjdzie tak, jak planuję. Nie mogę przysiąc, że w połowie opowiadania
nie pojawi się goryl we mgle, tańczący waacking z różową torebką jak rasowa diwa.
Ot, taki kaprys. Musicie zrozumieć jedno, a im wcześniej to pojmiecie, tym lepiej. Teraz przebywacie
w mojej strefie na moich zasadach. Sami ocenicie, ile jesteście w stanie znieść.
Moje serce raduje się na myśl, że wśród Was znajdą się tacy, który być może nie
będą od początku, ale za to do końca. Wiem również, że część z Was wykruszy się
- być może w połowie, po trzech rozdziałach czy pierwszym zdaniu. Gdybym
powiedziała, że piszę tylko i wyłącznie dla siebie, skłamałabym. Wy, Czytelnicy,
jesteście czystą definicją sukcesu. Bez Was każde słowo napisane przeze mnie będzie
martwe. To Wy tchniecie w nie życie i pozwolicie rozwijać się. Wszystko zależy właśnie
od Was.
Moje
rozdziały pojawiają się rzadko, ale mogę to wytłumaczyć.
Każde
słowo, niczym wytrawne wino, musi dojrzeć. Początkowo wykiełkuje w mojej głowie,
a gdy rozwinie się w zdanie, będę mogła je zebrać i zasadzić na białej kartce Worda.
Wszystko musi być idealnie wyważone, przynajmniej w pierwszym kontakcie z moim surowym spojrzeniem.
Kiedy już uznam, że wszystko jest gotowe, podzielę się moim tworem z Wami, abyście
mogli delektować się jego smakiem, bądź pluć nim pod stołem. Są gusty, a o gustach się
nie dyskutuje. Będę tak długo szanowała każdego krytyka, jak długo ten nie poplami
mojego obrusu. Całkiem prosty i przyjemny układ.
Na
koniec tego rozbudowanego litania poproszę Was o rzetelne komentowanie. Pewna autorka,
której nie darzę zbyt wielką sympatią, powiedziała, że komentarze są wyznacznikiem
sławy pisarza. Pozwolę sobie zatrzymać moją pierwszą myśl dla siebie, ale jej opinia
‘odrobinę’ mija się z prawdą. Komentarze pokazują autorowi, jaki stosunek Czytelnicy
mają do jego dzieła. Pozwalają ocenić, czy poziom tolerancji społeczeństwa na wypisywane
przez niego brednie wzrasta czy się obniża. Każdy komentarz (przeważnie) symbolizuje jedną
osobę, siedzącą za monitorem komputera, laptopa czy wyświetlaczem telefonu lub tabletu.
Im więcej tych osób, tym głośniejszy staje się głos pisarza, a gdy ten będzie w
stanie krzyknąć, to oznacza spore osiągnięcie jak na najcichszą formę przekazu.
Nie
wiem, czy weźmiecie sobie moje słowa do serca. Możliwe jest, że znajdą się tacy,
którzy z ulgą wcisną czerwony krzyżyk i powoli zaczną dochodzić do siebie po przeżytej
traumie. Jednak liczę na to, że większość doceni mój czas, poświęcony na podzielenie
się z wami moimi głębokimi przemyśleniami.
Szczerze?
Jestem z siebie cholernie zadowolona i w sumie nie mam nic więcej do dodania. :)
Całuję
mocno,
Loca
Zabb.
Kraków,
26.07.2014
Bardzo rzetelny opis. Bardzo dojrzale go napisałaś (aż dziwne xd). Jest to też coś rzadko spotykanego, bo z reguły na blogach widuje się raczej opisy fabuły, a nie tego jak będzie wyglądał blog. Właśnie odkryłam, że jestem beznadziejna w pisaniu logicznych komentarzy. Obiecałam, więc napisałam. Przepraszam, że jest taki okropny.
OdpowiedzUsuńCałuski,
E.